Mówi się, że dobra fotografia nie potrzebuje opisu. Odbiorca powinien potrafić sam zinterpretować zdjęcie. To nieprawda.  

Jean-Claude Francolon, Gamma (https://loeildelaphotographie.com/en/jean-claude-francolon-in-gamma-a-story-of-photographers/), zob. też Helmut Lethen, Cień fotografa. Obrazy i ich rzeczywistość, Kraków 2016, s. 107).

Samotny człowiek ze zniszczonym parasolem nad brzegiem morza. Ciągnie jakiś worek. Pomyślimy, że pewnie to jakiś smutny biedak…

Zupełnie inaczej spojrzymy na zdjęcie, gdy dowiemy się, że tak naprawdę to zrozpaczony ojciec, a w worku są zwłoki jego dziecka. 

Inny przykład – kobieta brodząca w wodzie, czyli sielski obrazek z jakiejś wsi.

Helmut Lethen, Cień fotografa. Obrazy i ich rzeczywistość, Kraków 2016, s. 171. Zob. też: http://www.feldpost-archiv.de/08-x-fremde-im-visier.shtml

Na odwrocie tego zdjęcia jest podpis: „Próba minowa. Od Dońca do Donu 1942”. W ten sposób Niemcy używali jeńców, szczególnie Żydów jako żywe wykrywacze min podczas sprawdzania brodów na rzekach.

Bez opisu, bez prawdziwego kontekstu obydwa zdjęcia byłyby w najlepszym przypadku niezrozumiałe, nijakie, może nawet uznane za kiepskie, bo zaczęlibyśmy doszukiwać się pogwałcenia jakiejś zasady fotograficznej. Tylko osadzone w autentycznym kontekście nabierają znaczenia. Ba, wręcz uderzają nie pozwalając o sobie zapomnieć!

Naturalnie są też takie przypadki, że fotograf celowo nie podaje interpretacji zdjęcia i odbiorca sam może zobaczyć to, co zechce i – oczywiście nie musi to być tożsame z wizją autora. A może właśnie nie powinno być tożsame. W końcu ocena sztuki nie musi być obiektywna.